niedziela, 30 grudnia 2012

Z hojowego frontu - niedzielny spacer


Miało być dzisiaj ponownie o alexowych wypierdkach, ale nad warszawskim Targówkiem pogoda była tak cudowna, że przeleciałam się po kuchennym parapecie. Oto efekt.

Prezent dla wszystkich, którzy mają chandrę zimową. 













Tyle słońca w cały mieście, nie widziałeś tego jeszcze, popatrz, o popatrz ...
Normalnie, chce się żyć!


sobota, 29 grudnia 2012

Hoya sp. South Thailand - kolejny 'nielot' w kolekcji

Kolejny Alexowy nielot.
Zupełna porażka. Nie tego się spodziewałam. Nie mam na myśli jej wielkości, bo o tym pisałam w poprzednim poście. Chodzi mi o podobieństwo do tego, czym miało być.
Miało być:  Hoya sp. South Thailand EPC
Szczęki opadania ciąg dalszy nastąpił.


Sama nie wiem, czy mi się to to podoba. Na tym etapie na pewno nie.
No, ale skoro miejsca nikomu nie zabiera i ciągle żyje, to może coś z niej wyrośnie. Kiedyś.


Niebawem kolejny nielot.

*     *     *
A tak z innej beczki: zauważyliście zmiany w swoich hojach? Ja tak. Wystarczyło, żeby przez kilka dni było słonecznie i pogodnie, a hoje jakby ciut poczuły wiosnę. Niektóre próbują rosnąć, co stały od września. W węzłach kiełkują nowe łodyżki, bądź nowe listki. I żółwica tydzień temu obudziła się i szuka jedzenia. Dziwna sprawa.

piątek, 28 grudnia 2012

Hoya finlaysonii 'Germanica' II

Kolejna oporna hoya. I to nie jest kwestia tego, że to finlaysonii 'Germanica'. Przynajmniej tak mi się wydaje. Wszystkie hoje, jakie mam od Alexa tak właśnie rosną, a raczej nie rosną. Ukorzenione od czerwca. Okropność! Choć, akurat ta sadzonka ma lepszy start, bo ma dwa liście, czego nie można powiedzieć o innych, które przyszły z jednym liście, co jest dla mnie zupełnym nieporozumieniem. Wielkość sadzonek nie powala, szczególnie w stosunku do ich ceny. Zobaczyć jeden liść, do tego z niewielką łodyżką za cenę, już wolę nie pamiętać jaką, zakrawa na totalną głupotę, naiwność i brak przyzwoitości w stosunku do samej siebie.
Ciekawe doświadczenie, ale raczej ponownie nie spróbuję doświadczyć ekscytacji otwierania przesyłki, która kończy się opadnięciem szczęki.

Można by rzecz, że nie sprawiają kłopotów. Fakt, nie potrzebują dużo miejsca. Ale czy o to chodzi? Co to to nie. Mnie chodzi o to, żeby rosły do pokaźnych rozmiarów, bo mam dość mamucich wypierdków.


Edyta zaproponuje: tnij Dorota i ukorzeniaj od początku. Ale może dam im szansę do wiosny?
Jak już wspominałam wcześniej, ukorzenianie teraz działa na mnie jak płachta na byka. Brrr ...

Niebawem następne wypierdki!

czwartek, 27 grudnia 2012

Hoya sp. kho reses sunda indonesia

Ta hoya jest rekordzistką. Ma rok.



Medal mi się należy za cierpliwość.
Tej hoi chyba nikt nie chciałby mieć ha ha ha.

wtorek, 25 grudnia 2012

Kwitnienie/2012 - hoya cv. rebecca - zapowiedź

Może tym razem się uda, i hoya rebecca zakwitnie, skoro caudata zrobiła focha?
Musiała dostać jak najszybciej swoją własną podporę. Widać ją z tyłu. Wcześniej rosła, rosła do góry, oplatając pędy hoi kerrii variegaty.
Niestety, niejako odrywanie jej od kerrii odchorowała zrzucając kilka szypułek kwiatowych.
Cztery zostały i nawet próbuje coś z nimi zrobić, pozytywnego.
Pokazywałam ją całkiem niedawno, ale teraz znowu mnie zachwyca swoją szybkością rośnięcia i zupełnie nie wiem kiedy.







Jest niesamowita!

niedziela, 23 grudnia 2012

Hoya caudata 'Malaysia'


Skoro poprzednia caudata została wyciągnięta, to i tej sesja się trafiła. Niewiele zmieniła się od poprzedniej prezentacji. Jest jedną z nielicznych hoi, które u mnie rosną zimą.







Czyż caudaty nie są piękne?

sobota, 22 grudnia 2012

Hoya caudata 'Sumatra'

Skoro kwiatów już nie ma, hoja została wyciągnięta z parapetowego gąszczu i dostała nowy pałąk.
Przy okazji została poddana oględzinom i ma cztery szypułki kwiatowej. Nic to, z wiosną na pewno się uda.



 Z lotu ptaka







Tak bardzo podobają mi się caudaty, że mogłabym mieć jeszcze ze dwie, trzy, no może cztery inne.
Obecnie znajdują się na pierwszym miejscu na liście przyszłorocznych zakupów.
Kto wiem, może pokuszę się z wiosną o zakupy u epiphytica, ma ich bodajże trzy, to razem z moimi byłoby już pięć. Ha ha ha
Coś trzeba robić zimą. Planować, kreślić, dopisywać, mnożyć, kalkulować i dusić grosza!
Aby styczeń się skończył i będzie już z górki!

piątek, 21 grudnia 2012

Hoya pallida - ciąg dalszy

Pisałam już gdzieś o jej historii. Hoja, która ćwiczyła moją cierpliwość. Bardzo sympatyczne maleństwo. Jest jedną z nielicznych hoi, które rosną u mnie o tej porze roku. Pomalutku, ale co jakiś czas nowy listek się pojawia.
Na starszych liściach widać ciemny margines na brzegach, to przez słońce. Młode liście, jesienno-zimowe takich brzegów nie mają.





czwartek, 20 grudnia 2012

A kuku - selenicerereus grandiflorus

Jedna z nielicznych roślin, jakie mi zostały ze starych zasobów. Zupełnie bezproblemowa. Dwa raz traciła grunt pod nogami. Za pierwszym razem rura od odkurzacza ścięła ją równo tuż nad ziemią,, za drugim paszcza żółwicy, zeżarła aż do rdzenia, też tuż nad ziemią. Żółwicy nic się nie stało. Selenicereus, jak widać również przeżył. Musiał się tylko ukorzenić od nowa. Duży plus - ukorzeniał się w całości, w ponadmetrowej wysokości. Do tego bardzo dobrze zimuje w ciepłym mieszkaniu.
U mnie od 2009 r. - miał wtedy 10 centymetrów - z wymiany forumowej. Już nie pamiętam dokładnie od kogo. Niestety, jeszcze nie kwitł.




środa, 19 grudnia 2012

Powtórka z rozrywki - hoya nong nooch

Jedna z nielicznych hoi rosnących w ziemi. Podlewana rzadko, zarówno latem, jak i zimą. Raz na dwa, trzy tygodnie. Ale porządnie, aż do całkowitego przelania podłoża.  Do tego obficie spryskana. Pędy nie mogą zwisać w dół, szybko zasychają, stąd wygląda jak kopka siana.



wtorek, 18 grudnia 2012

Minął roczek - hoya cv. Viola

Debiutowała na blogu w jednym z pierwszych filmów na youtube. Ukorzeniana w styczniu bodajże.
Wzrost może nie jest powalający, ale w jej przypadku to zaleta. Gdzie ja bym takiego kolosa postawiła!? Nie potrzebuje jasnego/parapetowego miejsca, żeby wytworzyć tak piękne liście. Półcień i metr od okna jej w zupełności wystarcza. 



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ciąg dalszy oczekiwań, tup tup tup

Ja też tuptam od tygodnia, aż mnie już nogi bolą. A one nic, znaczy się ciut urosły, chyba, sama nie wiem.  Zdjęcia byle jakie, bo i pora roku byle jaka. Ciemno, wietrznie, deszczowo, bo śnieżnie ostatnich dwóch dni bym nie nazwała. Przynajmniej u mnie. Słońca zero, to i rosną w ślimaczym tempie.







Blog zamarł przez tydzień, i wcale się nie dziwię. Fotek brak, nie tyle z braku chęci ich robienia, co z możliwości pogodowych, żeby jako tako wyszły. Tydzień roboczy, wiadomo, się pracuje, wychodzi po ciemku, wraca po ciemku. Nawet mocne światło jarzeniowe nie jest w stanie rozświetlić roślin. I tak wyglądają jak sprane. Przecieranie z kurzu też nie pomaga. Za chwilę znowu wyblakłe jakieś, jakby bez życia, a przecież żyją. Blasku im brak, może nabłyszczaczem je potraktować? Żartuję. Weekend - tia, też często jest do kitu, ciemny, ponury, deszczowy, brrr ....
Trochę fotek narobiłam, byle jakie, ale dobre i to. Aby do lutego, a potem ruch w interesie się zrobi, hoje zaczną piszczeć, aż miło.
Robicie listę? Ja robię ją codziennie, ha ha ha.  Liczę na to, że z wiosną chęć do zdobycia nowych odmian wzrośnie, bo teraz brrr żadna siła nie zmusiłaby mnie do wzięcia choćby za fri sadzonki.
Choć z drugiej strony, jak ruch w interesie się zrobi, to i listę diabli wezmą, bo postawić nawet skrawka plastikowego kubeczka nie będzie gdzie.

Caudata jest gdzieś na tym zdjęciu. 


Niestety, ładniejszą część ciała mają z drugiej strony.