czwartek, 14 sierpnia 2014

Migawki z wakacji - moje zdobycze u Państwa Łucji i Andrzeja Hinzów

Nie wiem, jak mi się udało wyjść ze szklarni tylko z trzema sukulentami. T R Z E M A! Bardzo, ale to bardzo, bardzo powstrzymywałam się, żeby do kartoniku nie nawkładać i tego sukulenta, i tego, o?! Może i ten, ale fajny! Hm, nie, tego nie biorę. Zrobiłam rundkę, wróciłam, znowu oglądam, a może jednak, to takie malutkie.
Owszem, malutkie, doniczusie mikrusie, ale ja nawet na takie doniczusie nie mam miejsca. Sentyment jednak mam tak duży do tych roślin, że każde takie miejsce jest ucztą dla mojej duszy.
Kiedyś miałam sporo sukulentów, ale z czasem kolekcja się wykruszyła. Tak naprawdę nie miałam warunków na takie rośliny. Mieszkanie w bloku, ogrzewane kaloryferami. Zero zimowania. Nie wpływało to dobrze na ich rozwój.
Dlatego też, z sentymentu do tych roślin postanowiłam zrobić 'akcent' na swoich hojowych parapetach. Jak zobaczyłam crasullę pellucida variegata, to normalnie padłam.
Ja chcę mieć takie cudo!


I mam, w wersji mini!

crassula pellucida variegata


crassula pellucida purple


senecio macroglossus variegata


Wspomnienie z "Archiwum X"



mialkotek pisze...

Ach, starzec! Też miałam... :)

kwiatwoku pisze...

Sprawdza się przysłowie - stara miłość nie rdzewieje. :) Crassule ładne i nie dziwię się że nie mogłaś się oprzeć. Gdybym zobaczyła taką ogromną variegatę to bym zupełnie straciła głowę.

lulu pisze...

Oj tak Jolu. Miłość do kaktusów i sukulentów tkwi we mnie mocno. Jak tak głębiej pomyślę, to miałam różnorodność na parapetach, a teraz to taka monotonia, tylko hoje, hoje, hoje ... ;-)

Prześlij komentarz